No i w końcu udało się! Wprowadzenie poprawek na Blogu zajęło mi cały wieczór, no i też prawie całą noc (w zasadzie to wielkich zmian tutaj nie widać, więc prosze wybaczyć mi nadmierną ekscytację. Późna pora nocy, albo jak kto woli, wczesna pora dnia, daje o sobie znać i zbytnio ulegam rozemocjonowaniu). Jak to zwykle u mnie z komputerem bywa, kiedy zaczynam coś sprawdzać, szukać, to dziwnym trafem nie potrafię przestać. I tak było tym razem, jak już zacząłem się bawić z obczajaniem css`u to niemogłem skończyć. Napewno jestem o wiele mądrzejszy. A do tego też bardzo zmęczony. Powieki opadają jak przyłbica ciężkiej zbroi. A to jeszcze nie koniec na dzisiaj. Chcę się jeszcze spakować, bo już w piątek wyjazd do Hiszpanii. Tam, w co ciężko uwierzyć, temperatura wody jest wyższa niźli temperatura powietrza w Aachen. Do tego trzeba jeszcze dodać, że do Aachen zawitała już jeśień. W zasadzie to nic nowego i zaskakującego,więc nie ma się czemu tutaj dziwić. Deszcze, wiatry, chłody, szarość. Tak, dlatego już nie mogę się doczekać gorącego piasku i skwaru słońca. Dosyć mam już deszczowego nastroju tego miasta.
I tak, jakoś niechcący, całkowicie zapomniałem napomknać, o tym zdjeciu, które wstawiłem jako tło. Ta otóż panorama jest zbitką wykonaną z czterech pojedyńczych zdjęć. A to, co tam widać, to widok z mojego okna w akademiku. Te cztery rzucające się w oczy "drapacze chmur" to również akademiki, które nazywane są wierzami.
I tak, jakoś niechcący, całkowicie zapomniałem napomknać, o tym zdjeciu, które wstawiłem jako tło. Ta otóż panorama jest zbitką wykonaną z czterech pojedyńczych zdjęć. A to, co tam widać, to widok z mojego okna w akademiku. Te cztery rzucające się w oczy "drapacze chmur" to również akademiki, które nazywane są wierzami.